Murzyni – czy to słowo jest aby poprawne politycznie w Polsce? Korwin-Mikke dostał, zdaje się, niezłą grzywnę od Unii za jego użycie. Zresztą nieważne, mam domenę ru, więc chyba nikt z Unii się nie przyczepi. Męczę 3-ci miesiąc książkę Limonowa To ja, Ediczka. Utknęłam na fragmencie, kiedy narrator, osamotniony w Nowym Jorku, porzucony i poniżony przez ruską żonę, uprawia seks z przygodnie poznanym Murzynem w piaskownicy. Ze wszystkimi szczegółami. Odrzuciło mnie. Książka (biblioteczna) pojechała ze mną na Litwę, nie tknięta, a teraz zasypia w kieszeni tylnych drzwi Skody, jakoś zapomniałam wyjąć…
Natchnięta murzyńskim wątkiem, postanowiłam napisać trochę o tej nacji w Rosji. Żeby się coś dowiedzieć z runetu, należy wklepać hasło niegry. Przy czym to słowo nie ma żadnego negatywnego zabarwienia i nie ma nic wspólnego z amerykańskim nigger (czarnuch)! To jest normalne określenie czarnoskórych w Rosji, używane od dawna, również w ZSRR. Co prawda w prasie coraz częściej można spotkać się z określeniem Afrorosjanin, na modłę amerykańskiego Afroamerykanina, ale jest to dość sztuczne słowo.
Surfuję przez runet i fora z dyskusjami o niegrach. Oto żali się Ludmiła z podmoskiewskich Lubierc, że dzielnica ta stała się siedliskiem czarnego zła, odkąd masowo zaczęli osiedlać się tam Murzyni. Urządzają imprezy z bębnami na klatkach schodowych, piją nocami w piaskownicach (hmm, czy tylko piją? patrząc na przykład Limonowa), strach wyjść na uliczki osiedla. Przyszło ciemne rosłe dziewczę do miejscowej kosmetyczki i zażyczyło sobie przedłużyć rzęsy (naraszcziwanie resnic). 3 godziny włos po włosku upiększano spojrzenie czarnej krasawicy. Za jedyne 3.000 rubli (aktualnie ok. 160 zł). Niestety, kiedy przyszło do płacenia, Murzynka oświadczyła, że nie ma pieniędzy i w ogóle to po rosyjsku nie rozumie. Tak, generalnie nastawienie do czarnych w internecie nie jest zbyt przychylne, wygrywają z nimi nawet przybysze z Kaukazu. No ale oni żadnych swoich świątyń cichaczem nie stawiają…
W moim Rutaunie, niedaleko Wnukowa, nie raz spotkałam czarnoskórych obywateli. Kiedyś niechcący wpadłam na takiego w sklepiku, więc od razu przeprosiłam. Ku mojemu zdziwieniu, odpowiedział najczystszą rusczyzną, żebym się nic a nic nie przejmowała. Zapytałam Miszy, co to za ludzie. - No wiesz, były olimpiady, były festiwale młodzieży w ZSRR. A młodzież, wiadomo, lubi się bawić. No i efekty tych zabaw teraz możemy obserwować. Faktycznie istnieje nawet określenie Festiwalowe Dzieci, które ukuto po 1957 roku, kiedy to w Moskwie odbył się 6-ty Międzynarodowy Festiwal Młodzieży (ten słynny z gołąbkiem pokoju, zaprojektowanym przez Pabla Picasso). Na Festiwalu było około 6-7 tysięcy czarnoskórych gości. Radzieckie dziewczyny zwariowały ze szczęścia. Egzotyczni muskularni młodzieńcy z dolarami. Nie pomogła ochrona czekistów. 9 miesięcy po festiwalu wysypało Mulatów i Metysów. Dodatkowo ZSRR potrzebował zagranicznych specjalistów, wśród ściąganych pracowników Murzynów nie brakowało. Wielu z nich zasmakowało w wódeczce, solance i cieple rosyjskich kobiet, z chęcią zostali na zawsze w Imperium. Liczbę Murzynów w ZSRR ocenia się na 70 tysięcy, w sumie niewiele na tak ogromne państwo.
Egzotyczni przybysze pojawiali się bodajże od cara Piotra I-szego, który miał czarnego pazia. Wtedy nazywano ich arapami lub maurami. Istniało nawet oficjalne stanowisko carskie Arap Najwyższego Dworu. Nigdy jednak imigracja z Afryki nie była masowa. Rosja nie potrzebowała niewolników do pracy – miała wystarczającą liczbę własnych, rdzennie ruskich… Chyba wiecie, kto był najsłynniejszym potomkiem arapa w carskiej Rosji? Oczywiście Aleksander Puszkin, którego pradziad, Abram Hannibal, upodobał sobie Rosjankę.
Afroruscy widoczni są głównie w dużych miastach, Moskwie, Petersburgu, czasem służą w armii i w policji. Przykładają się również do sukcesów drużyn sportowych i dostają za to obywatelstwo. Tak jak w Polsce.
Istnieje jeszcze bardzo ciekawa grupa etniczna nie w Rosji, a w Abchazji, czyli dawnej części imperium. To Murzyni Abchascy. Krążą legendy na temat tego, skąd się wzięli. Jedna z najciekawszych mówi o statku z niewolnikami z Afryki, który zabłąkał się i rozbił w tych okolicach Morza Czarnego. Inna – że czarni, sprowadzani przez ciekawego świata cara Piotra Wielkiego, nie mogli znieść surowego klimatu Sankt Petersburga, uciekali więc masowo na południowy Kaukaz. Gruzini nazywają ich szawi kacy (czarny człowiek) lub szawi chahły (czarny naród; nie mylić z chochołami – Ukraińcami).
Ilu mieszka teraz Murzynów w Rosyjskiej Federacji, nie wiadomo dokładnie. Rosyjska Agencja Statystyczna liczy tylko tych, którzy dostali obywatelstwo. Plus studentów moskiewskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów im. Lumumby (tak!), których jest około tysiąc. Mimo nieprzychylnego nastawienia do nich rosyjskich mieszkańców czarnych dzielnic (trudno im się dziwić, te bębny…) w oficjalnych sondażach 90% Rosjan odnosi się do Murzynów przychylnie bądź neutralnie. Nie stanowią w końcu większego zagrożenia i na ogół swoją obecnością jedynie urozmaicają rosyjskie ulice…
Zdjęcia z fishki. net